Connery, Moore, a może Craig? Wybieramy najlepsze ekranowe wcielenie Jamesa Bonda
Już wczoraj na ekranach polskich kin zagościł jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów całego 2015 roku. Chodzi oczywiście o „Spectre”, czyli 24. z serii filmów o Jamesie Bondzie z przystojnym Danielem Craigiem w roli głównej. Ta okazja skłoniła nas, aby raz jeszcze pokrótce przyjrzeć się sylwetkom wszstkich ekranowych agentów 007 i ponownie zadać sobie pytanie: który z nich zasługuje na tytuł najlepszego Bonda. Drogie Panie, czekamy na Wasze opinie – zostawiajcie je w komentarzach pod postem i na Facebooku 🙂
Sean Connery miał to szczęście, że jako pierwszy zmierzył się z rolą Bonda na wielkim ekranie. Dzięki temu nie musiał walczyć z duchami poprzedników. Jego 007 był męski i pewny siebie, ale przy tym niepozbawiony poczucia humoru. Dla wielu fanów serii to właśnie on pozostaje wciąż Bondem nr 1.
Zanim wcielił się w rolę 007, George Lazenby był najlepiej opłacanym modelem na świecie. Choć zagrał tylko w jednym odcinku serii „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości„, jego rola spotkała się z uznaniem krytyków, co zaowocowało nawet nominacją do Złotego Globu.
Jeśli miałybyśmy wskazać najbardziej czarującego Bonda, to z pewnością wybór padłby na Rogera Moore’a. Jak do tej pory to właśnie on wystąpił w największej liczbie „bondów”, a dokładniej siedmiu. Jako agent 007 Anglik uwodził swoje ekranowe partnerki za pomocą poczucia humoru oraz błysku w oku, nadającemu mu nieco łobuzerskiego charakteru.
Zdaniem wielu Timothy Dalton był Bondem, najbliżej oddającym swój literacki charakter pierwowzoru. Mimo tego nie udało mu się wzbudzić entuzjazmu wśród fanów serii. Co by jednak nie mówić, w smokingu prezentował się tak, że nie sposób było mu się oprzeć!
Pierce Brosnan sprawił, że filmy o 007 ponownie wskoczyły na szczyty boxoffice’u. Co ciekawe, sam o swojej roli obecnie wypowiada się z rezerwą, twierdząc, że nie należy ona do najlepszych w jego dorobku. Cóż za skromność 😉
Daniel Craig jest jak do tej pory jedynym blond Bondem. Choć początkowo wielu fanów serii podchodziło do niego sceptycznie, wytykając nie tylko kolor włosów, ale także stosunkowo niski wzrost, występem w „Casino Royal” rozwiał wszelkie wątpliwości: oto James Bond idealnie oddający naszych czasów. Jako 007 jest niezwykle zdeterminowany i gdy trzeba, nie waha się użyć przemocy. Nieustannie walczy także z demonami przeszłości, nie zapominając jednak o swojej najważniejszej misji: służbie w imię Jej Królewskiej Mości.